Proszę jeszcze raz!
Bitte noch einmal!
Grupa Skate Junior Team z Kowalowa była na dwudniowym obozie treningowym nad jeziorem Helensee koło Frankfurtu n/O. Drużyna zakwaterowała się na kempingu wokół którego rozciągają się wspaniałe trasy rolkarskie.
Już w piątek wieczorem rozegrano pierwszy konkurs drużynowy na plaży nad jeziorem Heleny. Był to bieg wzdłuż jeziora w płytkiej wodzie.Bieg „wielkich stóp“ nie był łatwy w ponadgabarytowych stopach, dużą trudność sprawiało utrzymanie równowagi.
Następnie odbył się wyścig w workach na dystansie 25 m w białym piasku oraz bieg z balonów i sprint od brzegu jeziora pod góre ponad 50 m – to był dopiero intensywny początek. Potem trzeba było się jeszcze wspiąć razem jako zespół na sznurową konstrukcję jak piraci.
Nagrodą za ciężki trening były szaleństwa na placu zabaw nad jeziorem.
Wieczorem pan Jan Hensel bawił wszystkich swoimi muzycznymi popisami po których bisom nie było końca.
Sobota rano – godz. 06.45 bieg po lesie.....o'jej! Kto wstaje w sobotę tak wcześnie
i potem musi jeszcze 4 km biegać? Najmłodsi biegli tylko 2 km.
Po obfitym śniadaniu poszliśmy w końcu pojeździć na rolkach. Pod opieka kilkorga rodziców pokonaliśmy około 25 km.
Dzięki eskorcie na rowerach pani Meißner i pana Czerkiesa przejechaliśmy odcinki uliczne koło Helenesee i w obrębie Müllerose bardzo sprawnie. Przez centrum Müllerose jechaliśmy dodatkowo w asyście policyjnego samochodu.
Zachwycał nie tylko krajobraz, lecz pojawiające się wciąż nowe możliwości jazdy w dół
po choćby małych stokach. Próbowaliśmy wielokrotnie i dopiero na stromym wzgórzu, na ścieżce rowerowej prowadzącej do Ragower Mühle mogliśmy zjechać naprawdę szybko. Dla Mateusza i Wojtka Zachariaszow, Sabiny i Natalii Tyburek, Ani i Agnieszki Walczak, Josephin Berger i Arne Meißner to było wreszcie coś szczególnego. Także obaj najmłodsi Daniel Piotrowski i Wiktor Kołodziński odważyli się zjechać z góry bez pomocy. Niezwykłą odwagą wykazała sie Nikola Kozłowska, która około 45 min. wcześniej miała małe zderzenie z Adrianem Staroszczykiem. Na tej górze znowu założyła rolki i pomknęła w dół. Pozostali zjechali ze wsparciem.
W Ragower Mühle zrobiliśmy sobie trzecia przerwę. Tutaj w nagrodę były lody i arbuz. Interesujący był plac zabaw, osły i szopy w małym zoo.
Dla wszystkich było jasne ze po powrocie do obozu będzie kąpiel w jeziorze. Zatem trzeba było zmobilizować wszystkie siły aby pomoc słabszym i jak najszybciej dotrzeć do jeziora. Najbardziej pomocna była Martyna Toporek.
Przy temperaturze wody 15° Wojtek Zachariasz był pierwszym, który całkowicie zanurzył się w jeziorze. Po nim do wody wskoczyła reszta drużyny. Jak wszędzie, także na plaży dzieci są kreatywne były zamki z piasku, kąpiel błotna a na koniec wszystkie dzieci uczestniczyły w tworzeniu rolki z czterema kołami z piasku.
Wieczorem było ognisko z pieczeniem ciasta na patyku i kiełbaskami. Były talerze pełne pysznych owoców: arbuzów, bananów, winogron, gruszek i mandarynek.
Wielka niespodzianką okazał sie „bieg robaczków“. Każde dziecko zostało wyposażone
w „świetliki“ poprzyklejane taśmą do całego ciała od kasku aż do rolek. Tak święcący wyjechaliśmy z oświetlonego terenu obozu w ciemną noc w kierunku głównej promenady Helenesee. Tata Czerkies jechał przodem przed grupą na swoim rowerze. On także był wyposażony w „świetliki“ i pomagał w orientacji. Około 40 minut trwala ta mała podroż – ale zaskakujący obraz pozostał. Happening zrobił wrażenie na gościach przebywających na kempingu, którzy szybko ustawili sie wzdłuż trasy i nagrodzili dzieci brawami.
Około 23.00 najmłodsi dali znać że powoli stają się zmęczeni. Potem już wszyscy szybko zniknęli w łóżkach.
W niedzielę można było pospać do 7.30....tym razem nie było żadnego porannego biegu.
Po obfitym śniadaniu wyruszyliśmy w jeszcze jedną podroż. Z Eurocampu gdzie mieszkaliśmy, wokół Helenesee w kierunku Groß Lindow.
Właściwie powoli się toczyliśmy, wzdłuż dawnego kanału dla łodzi.
Jednak Ania Walczak, Natalia Tyburek i Wojtek Zachariasz, dla których ciężka praca na treningach jest normą chcieli ją tu pokazać. Łukasz Czerkies dołączył do nich i jechał razem z nimi na przedzie. W ten sposób próbował rożnych skali i stylów jazdy.
W drodze powrotnej nagroda - w leśnej kawiarni „Schlaubehammer” lody. Wszyscy dzielnie wytrwali, także wcześniej nieznany Lennart Schrötz jak i towarzyszący nam na rolkach pan Staroszczyk, pan Zachariasz i państwo Walczak.
Podziękowania od Skate Junior Team dla pana Kozłowskiego, który nie tylko prowadził towarzyszące nam auto, lecz także był jednym z Paparazzi. Mamy nadzieję że zdjęcia są pełne pięknych wspomnień.
Co to był za czas – żadnych chipsów i czekolady, zamiast tego sportowe przegryzki
w formie owoców. Żadnej coli – w zamian Apfelschorle, woda mineralna.
Żadnych komórek i mnóstwo ćwiczeń. Pęcherze były w drodze opatrywane.
W niedzielę, o 12.00 zakończyliśmy – niemożliwe ale niektórzy od razu prosili o następny obóz.