Wymagane jest uaktualnienie wtyczki Flash Player.
Subskrypcja dopisz wypisz   
 polski   angielski   niemiecki     
mapa_lewa Sonda PKP PKS e-kartki Pogoda Goście Linki
Nieslyszacy
epuap
karta_duzej_rodziny
MDK Rzepin
Kącik Przedsiębiorcy
Eko
MKS Steinpol-Ilanka Rzepin
Województwo lubuskie
Zrzeszenie Prezydentów, Burmistrzów i Wójtów Województwa Lubuskiego
Powiat 3D
Lubuskie Centrum Obsługi Inwestora
Sektorowy Program Operacyjny Promesa Ministra Kultury
Agencja Rozwoju Regionalnego S.A. - Punkt informacyjny w Gorzowie Wlkp.
Regionalny Ośrodek EFS
ANR - Ogłoszenia o przetargach
Szpital Powiatowy w Słubicach
EWE
Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej
http://www.dziennikustaw.gov.pl/
http://monitorpolski.gov.pl/
http://dzienniki.luw.pl/BookTabs.aspx
  licznik odwiedzin:  1297767

Historia

 

                Przedwojenna historia ochotniczej straży pożarnej w naszym mieście jest mało znana. Nie zachowało się zbyt wiele pamiątek i wspomnień z tego okresu. Wiadomo gdzie była remiza strażacka – nazywana ówcześnie Spritzenhaus. Mieściła się na ulicy Richterstrasse (dzisiejsza ulica Bohaterów Radzieckich, obecnie znajduje się tam warsztat samochodowy). Wyraźnie wskazuje na to łukowaty kształt drzwi garażowych. Poza tym, jeszcze przez jakiś czas po wojnie miejsce to pełniło funkcję remizy. Dzięki uprzejmości jednego z przedwojennych mieszkańców naszego miasta udało się ustalić kilka interesujących faktów.

                Wiemy na pewno, że w roku 1935 na wyposażeniu straży pożarnej znajdowała się jedna lub dwie sikawki ręczne, obsługiwane przez 4 do 6 osób, samochód pożarniczy oraz pompa pożarnicza ciągnięta za pojazdem jako przyczepka. Za pojazd pożarniczy służył przerobiony z ciężarówki Mercedes (prawdopodobnie). Duży udział w zaadoptowaniu tego pojazdu miał ówczesny kierowca Fritz Tonn. Na odkrytej części ładunkowej zainstalował dwie ławki, które mogły pomieścić  6 do 8 strażaków. Aby nie wypaść podczas szybkiej jazdy do pożaru, strażacy musieli jedną ręką trzymać się skórzanej pętli przymocowanej do ławek. Ze wspomnień wynika również, że kiedy jeszcze nie było samochodu pożarniczego, sikawki ręczne były ciągnięte prze mieszkańców ówczesnego miasta. Można zatem powiedzieć, ze za bezpieczeństwo miasta byli odpowiedzialni wszyscy mieszkańcy.

Jeden z ówczesnych mieszkańców Rzepina zapamiętał taki obrazek ze strażackich działań: jego sąsiad Adolf Prescher – jeden ze strażaków, odebrał przez telefon wiadomość. Ubrał brązowy strażacki drelich zapinany na guziki, założył hełm na głowę i wybiegł z trąbką sygnałową i zagrał sygnał „16 kątów” (16 Ecken). Sygnał, co jest ważne podkreślenia, był inny jeżeli paliło się mieszkanie oraz inny jeżeli był to pożar lasu. Osoba, która podawała sygnał zawsze rekrutowała się z grupy dziecięcej – dzisiaj powiedzielibyśmy Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej. Można zadać sobie pytanie: o co chodzi z sygnałem 16 kątów? Otóż, jeżeli przyjrzymy się przedwojennym zdjęciom starego miasta, łatwo jest zauważyc, że plan składa się z czterech części przedzielonych ulicami i jeśli policzy się narożniki budynków wychodzi, że jest ich 16.

Wiadomo też, że jeden ze strażaków – Adolf Prescher był właścicielem gościńca, dzisiaj powiedzielibyśmy zajazdu, „Germania”, gdzie strażacy bawili się ale też wypoczywali po pożarach.  Wspomniany już wcześniej Fritz Tonn występował często w interesie Straży Pożarnej, zawsze był obecny w jej działalności, miał wiele do powiedzenia, troszczył się o strażaków i Straż Pożarną. Rozpoznawalne motto Straży Pożarnej to słowa: „Bogu na chwałę, ludziom na pożytek” („Got zu Ehr, den Nächsten zu Wehr”) Inni członkowie straży pożarnej to między innymi: Adolf Prescher, Johannes Kienast, Emil Hackendorf, Wilhelm Rehfeld, Erich Woide, Herren Pille (brat piekarza), Kossert, Uffelman, Donath.

                Wiemy także, iż na początku lat 20 – tych komendantem powiatowym straży pożarnych (Kreisbrandmeister) był Wilhelm Danzig. Paul Wolf opisał go w następujący sposób: „ukochanym nauczycielem był w tym czasie Pan Danzig, który dzielił się z ludźmi swoim humorem. On też wspierał opinią, autorytetem w mieście, a jako Komendant Powiatowy (Kreisbrandmeister) robił bardzo dużo aby Straż Pożarna miała w mieście znaczenie, aby liczyła się wśród mieszkańców. Chcemy wyrazić nasze ogromne podziękowania dla podejmowanych przez niego działań”. Następcą był Hermann Henkel i kapitan straży pożarnej (Feuerwehrhauptmann) kominiarz Karl Möller.

                Powojenna historia OSP Rzepin jest równie ciekawa. W trakcie zbierania materiałów do tej części rozmawialiśmy z byłymi strażakami, ich rodzinami i bliskimi. Wykorzystaliśmy również zapiski  kroniki miasta Rzepin.

                Jak wynika z zapisów kroniki, Straż Pożarna zaczęła swą działalność jeszcze w 1945 roku. Zgodnie ze wspomnieniami strażakow mógł to być marzec lub kwiecień. W tym czasie mury miasta często zaznawały ognia ze względu na ówczesne niespokojne czasy, obecność żołnierzy armii radzieckiej oraz szabrowników. Dookoła miasta rozsiane były stanowiska bojowe z czasów ostatniej wojny. Kiedy przychodziło lato lasy płonęły wręcz wybuchowo. Oficjalnie aktywność strażaków zaakceptowano i zatwierdzono rok później. 07.11.1946 roku ówczesna Miejska Rada Narodowa zatwierdziła statut Ochotniczej Straży Pożarnej w Rzepinie (do uchwały nie udało się na razie dotrzeć, nie ma jej w archiwum Urzędu Miasta. Wiele wskazuje na to, że może znajdować się w Archiwum Państwowym  w Gorzowie). Jak wynika ze wspomnień, zaczątek dla działalności OSP dały dwie rodziny, które zawędrowały do Rzepina. Między innymi rodzina Szymańskich. Pierwszym komendantem został senior rodu Franciszek Szymański. Przed przyjazdem do Rzepina był komendantem rejonowym straży ogniowej w Poznaniu. Zorganizowano w tym czasie sprzęt pożarniczy dla straży. Jak wynika z opowiadań większość znajdowała się w remizie – wśród sprzętu znajdowała się sikawka konna, hełmy, węże, prądownice, mundury, kombinezony, buty, W jakim jednak było ono stanie trudno powiedzieć. Przez pierwsze lata (około 2 lat) strażacy korzystali z sikawki konnej. Na wyposażeniu znajdował się także przedwojenny pojazd pożarniczy.

                Niestety został on skradziony przez żołnierzy radzieckich. Dzięki swojej zapobiegliwości, sprytowi, przedsiębiorczości i zaradności (a z niektórych opowiadań wynika, że znaczny udział w negocjacjach miała woda rozmowna) strażacy postawili na swoim i na kilka lat w garażu zagościł dobrze wyposażony samochód marki Mercedes, zabudowany na ciężarówce, z ławkami po obu stronach, mieszczącymi osiem osób. Podobno w pewnym momencie wojsko chciało go odzyskać, ale spryt strażaków spowodował, że auto zostało w ich rękach. Wepchnęli go do Ilanki, w ten sposób, że sprawiał wrażenie zepsutego. W rzeczywistości jednak był w pełni sprawny. Miał piękny czerwony kolor, silnik z mosiądzu i charakterystyczny dzwonek alarmowy. Dzięki znajomości mechaniki jednemu ze strażaków – panu Jarzykowi, udało się przerobić samochód w ten sposób, że w czasie mrozów odpalał na benzynie (której dodatkowy zbiornik doczepiono do pojazdu), aby po pewnym czasie przełączyć go na diesla. Pojazd gaszono również na benzynie.

                Ze wspomnień jednego z ówczesnych strażaków wiemy, że do straży pożarnej należało około 40 osób. Niezależnie od wieku, posiadanej wiedzy i umiejętności. Liczyła się chęć niesienia pomocy innym ludziom, chęć gaszenia częstych wtedy pożarów i walki z żywiołami. Najmłodsi strażacy mieli 15 lat, najstarsi około 65.

                Przez pewien czas, gdy brakowało prądu, do pożaru wołał strażak jadący na rowerze i grający na trąbce. Przy remizie nie było syreny alarmowej. Jedyna znajdowała się na budynku ratusza. Osoba, która została poinformowana o pożarze, musiała najpierw wbiec na wieżę ratusza i ją uruchomić. Łatwo można sobie wyobrazić ile wysiłku kosztowało go dobiegnięcie do remizy. To nie były łatwe czasy.

                Około 1948 roku, Ochotnicza Straż Pożarna otrzymała od słubickich strażaków samochód pożarniczy Star 20. Mercedesa, podobno, ze względu na brak części i niemożność jego utrzymania w dobrym stanie technicznym, zezłomowano (jakie były jego dalsze losy trudno powiedzieć, gdyż brak jest wiarygodnych informacji na ten temat).

                Ze wspomnień wynika, że strażacy cały czas podnosili swoją zdolność bojową, umiejętności i wiedzę. Charakterystycznym i wyraźnym obrazkiem z tamtych lat były ćwiczenia nad Ilanką. Strażacy uruchamiali wtedy pompę i uczyli się pożarniczego rzemiosła. Szkolenia organizowane były co tydzień w sobotę, przyciągając wielu mieszkańców miasta, którzy z podziwem patrzyli na ich poczynania.

                Jak wspominają strażacy, jednym z najtragiczniejszych pożarów tamtych czasów był pożar domu na ulicy Dworcowej w 1946 roku. Jak się okazało, w budynku znajdowała się amunicja. Pożar ugaszono, ale zagrożenie dla życia strażaków i mieszkańców było ogromne. Kolejny wielki pożar wybuchł około roku 1975. Paliły się tereny leśne w okolicach Zielonego Boru. Spłonęło około 100 ha lasu. Pożar trwał prawie 2 tygodnie.

                15 marca 1965 uchwałą zarządu OSP przyjęto nowy statut. 19 czerwca 1965 roku wpisano jednostkę do rejestru stowarzyszeń pod numerem 751.

                Około roku 1976 – 78 zakończono budowę  remizy na ulicy Ośniańskiej. Nie oznacza to jednak, że całkowicie zrezygnowano z poprzedniej siedziby. Wiadomo, że wynajmowano pomieszczenia garażowe, a dzięki uzyskanym środkom pozyskiwano wyposażenie.

                Wymieniono w tym czasie pojazd na nowszy. Był to Star 25 z motopompą M 400. Niestety, w trakcie pożaru lasu w Zasiekach pojazd uległ awarii i nie wszedł już do podziału bojowego. Około 1978 – 80 do OSP w Rzepinie trafił pojazd gaśniczy zabudowany na podwoziu Stara 244. Był to tzw. „Pepsiak”. W 1997 roku został na nowo zabudowany. Obecnie jest najdłużej służącym pojazdem w Straży. Został wyprodukowany w 1976 roku. Służy wiernie, prawie zawsze można na niego liczyć. Pomimo wieku i kilku poważnych napraw daje radę. Przez strażaków jest pieszczotliwie nazywany Dziadkiem lub Tygrysem. Oprócz średnich pojazdów gaśniczych straż pożarna w Rzepinie posiadała na swoim wyposażeniu pojazdy lekkie typu Żuk. Pierwszym był „Nosorożec” – pojazd z charakterystycznymi końcówkami nasad tłocznych i ssawnych umieszczonymi z przodu pojazdu. Po jakimś czasie zastąpiono go Żukiem ze zbiornikiem na wodę w części ładunkowej. Po wycofaniu go z podziału bojowego służył jako środek transportu w urzędzie miasta.

                W 2003 roku w remizie pojawił się Ford Transit, którego przystosowano do standardu samochodu ratownictwa technicznego. W styczniu 2009 roku pojawił się nowoczesny pojazd ratowniczo - gaśniczy Mercedes Atego 1326. Prawdziwa duma i radość Strażaków OSP w Rzepinie.

                31 sierpnia 1995 roku jednostka została włączona do Krajowego Systemu Ratowniczo Gaśniczego. Oznacza to, że może zostać zadysponowana do działań niemalże w każdy zakątek województwa jak również kraju.

Pierwszym naczelnikiem OSP w Rzepinie po wojnie był Franciszek Szymański, który pełnił swoja funkcję do 1968 roku. Zrzekł się jej ze względu na stan zdrowia. Ze świętym Florianem spotkał się w 1974 roku. Na pogrzebie pojawiło się wielu mieszkańców miasta i przedstawicieli ówczesnych władz. Ze wspomnień i zapisów kroniki miasta wynika, że był szanowanym, zasłużonym i wielokrotnie odznaczanym mieszkańcem Rzepina.

Kolejnym naczelnikiem został Kazimierz Majchrzak. Następnie był nim Marian Lamarski. W 1976 roku prezesem został Ostaszewski Bogdan, a naczelnikiem Jan Grabka. Rok później funkcję prezesa pełnił Marian Lamarski. Od 16 sierpnia 1978 roku prezesem był Klemens Jarzyk, a funkcję naczelnika od 23.05.1978 pełnił Arkadiusz Gaworek. W latach 1983 – 85 zastąpił go  Józef Sieracki. Od 1985 roku pan Gaworek wrócił do pełnionej funkcji. Następnym prezesem był Rafał Piechowiak. Od 2004 roku prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej w Rzepinie został  Andrzej Grabowski, a naczelnikiem Ryszard Rybowiak.

Wśród druhów, oprócz mieszkańców miasta znalazły się również mieszkanki Rzepina. W 1976 roku w straży było 17 kobiet, dwa lata później 8. W 1981 roku drużyna kobieca liczyła 12 członkiń. Ciekawostką jest, że na terenie miasta działały przez kilka lat aż cztery ochotnicze straże pożarne, z czego  trzy należy postrzegać raczej jako zakładowe straże składające się z ochotników. I tak swoich druhów miał POM, na wyposażeniu której znajdowała się jedna motopompa. Istniała również kolejowa straż wyposażona w dwie motopompy. Swoją straż posiadało również Nadleśnictwo Rzepin. Ta ostatnia straż jest do tej pory naszym sprzymierzeńcem w walce z żywiołem.

 

SZANOWNY INTERNAUTO! JEŚLI POSIADASZ INFORMACJE, KTÓRE POZWOLĄ UZUPEŁNIC HISTORIĘ OCHOTNICZEJ STRAŻY POŻARNEJ W RZEPINIE, POSIADASZ PAMIĄTKI, ZDJĘCIA, DOKUMENTY, KTÓRE POZWOLĄ POSZERZYC NASZE HISTORYCZNE ZBIORY SKONTAKTUJ SIĘ PROSZĘ Z NAMI. NAPISZ NA ADRES: osprzepin@o2.pl LUB SKONTAKTUJ SIĘ Z PREZESEM OSP ANDRZEJEM GRABOWSKIM. ZA WSZELKIE PAMIĄTKI BĘDZIEMY WDZIĘCZNI. ZROBIMY Z NICH KSERO LUB PODDAMY ELEKTRONICZNEJ OBRÓBCE I DOSTANIESZ JE Z POWROTEM. JUŻ TERAZ SERDECZNIE DZIĘKUJEMY!!!

Mariusz Szpakowski
Do góry
Plan BIP Przetargi Plan miasta BIP Przetargi
mapagminy
Cmentarze
Oferta inwestycyjna
Wymagane jest uaktualnienie wtyczki Flash Player.
Wymagane jest uaktualnienie wtyczki Flash Player.
Fundacja Wspomagania Wsi
Powiat słubicki
Lubuski Urząd Wojewódzki
Hoppegarten - miasto partnerskie
Pro Europa Viadrina
Urząd Miejski w Rzepinie, Plac Ratuszowy 1, 69-110 Rzepin, pow. słubicki, woj. lubuskie
tel.: 957596254, 957596285, 957596292, fax: 957596478, email: umg[at]rzepin.pl, http://rzepin.pl
NIP: 598-000-55-97, Regon: 000526162-7511
adres epuap: /umrzepin/skrytka
Poprawny HTML 4.01 Transitional Poprawny arkusz CSS Poprawne kodowanie UTF-8
projekt i hosting: INTERmedi@
zarządzane przez: CMS - SPI